Nowy
Dołączył: 22 Sty 2023
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Dzień dobry,
Jestem nowa na forum i to mój pierwszy post, więc proszę o wyrozumiałość.
Na innym forum zamieściłam podobny post i dostałam odpowiedź, ale chciałabym się poradzić także Was.
Ja i mój brat prowadzimy amatorską hodowlę królików (chcielibyśmy zabrać je do domu jako zwierzęta domowe, ale niektórzy mają z tym problem), ale wracając do tematu.
Około 2 miesiące temu jedna z samic, około półroczna (z niechcianego związku kazirodczego), zaczęła mieć problemy z prawidłowym staniem, tj. jej tył zaczął przechylać się na prawą stronę, a prawa tylna noga była schowana pod brzuchem. Ponieważ była owocem kazirodztwa i z powodu powyższych objawów, zdecydowaliśmy, że trzeba ją uśpić.
Niestety w połowie grudnia podobne objawy zauważyliśmy u drugiej samicy (jednej z naszych ulubienic), więc od razu zabraliśmy ją do weterynarza, który zna się na małych zwierzętach. Podczas pierwszej wizyty dostała zastrzyki z witaminą B, ale nie pomogły, więc wróciliśmy następnego dnia. Weterynarz zmierzył jej temperaturę, która była w normie, i wykonał badania krwi, które wykazały podwyższony poziom glukozy i wysoką liczbę leukocytów (co wskazuje na stan zapalny pomimo dobrej temperatury). Lekarz weterynarii zdecydował, że przez 5 dni będzie dostawała silne antybiotyki, które pokonują barierę krew-mózg. Po 5 dniach antybiotykoterapii zrobił badanie kału (bez kokcydiozy) i kolejne badanie krwi, które wykazało, że stan zapalny nadal jest. Dostała też dwa zastrzyki na kiłę i fenbendazol (2,5 g dziennie przez miesiąc) na pasożyty wewnętrzne, a w szczególności na E. cuniculi. Lekarz zalecił również ćwiczenia rozciągające tylne kończyny i przeciwdziałające zanikowi mięśni. Przez około półtora tygodnia postępowaliśmy zgodnie z jego instrukcjami, ale nagle zamiast twardych i okrągłych bobków pojawiła się dość rzadka i bardzo śmierdząca kupa. Razem z bratem umyliśmy ją, wysuszyliśmy i daliśmy węgiel aktywowany. Pomimo tych zabiegów jej tylne łapy nie wykazywały żadnych oznak poprawy. Problem polegał też na tym, że siusiała i robiła kupę pod siebie, przez co trzeba było ją często myć. W czasie tej choroby nie chciała też jeść jak zazwyczaj (zwłaszcza buraków pastewnych, które zawsze uwielbiała).
Cała sytuacja i jej stan sprawiły, że podjęliśmy decyzję o jej eutanazji.
Jeśli chodzi o niedowład kończyn, oba przypadki zaczęły się od podwinięcia pod siebie przez królika prawej tylnej łapy, co spowodowało zachwianie równowagi i na tym etapie lewa pozostała sprawna. U drugiej samicy prawa łapa w ogóle przestała działać, a lewa była w nieco lepszym stanie, ale minimalnie (w zasadzie też było z nią źle). Wystąpił również zanik mięśni tylnych nóg, przez które można było wyczuć kości. Jej osobowość się nie zmieniła. Skręt głowy i szyi charakterystyczny dla E cuniculi nie pojawił się.
Dodam, że u drugiej samicy latem zauważyliśmy niegroźne pododermatitis, które leczyliśmy Dermatolem i maścią ichtiolową. Ale przy okazji tego niedowładu sprawdziliśmy czy znowu nie ma pododermatitis i okazało się, że są. Więc może choroba została spowodowana przez to?
Pomimo przeszukiwania internetu i wizyt u weterynarza nie mamy pewności na co cierpiała. Oprócz E. cuniculi myśleliśmy też o zwyrodnieniach stawów (ale były za młode - pół roku i dwa lata), poważnej infekcji, na którą nie pomagały nawet antybiotyki, czy nawet raku narządów rozrodczych.
Dodam, że nasze króliki są szczepione przeciwko RHD i myksomatozie, czasami zakwaszamy wodę przeciwko kokcydiozie, są odrobaczone zewnętrznie, klatki czyścimy raz w tygodniu suchą dezynfekcją. Króliki jedzą głównie siano, dostają buraki pastewne, suchą paszę, wiosną i latem także zielonkę i bardzo rzadko sałatę lub kapustę oraz smakołyki typu owoce.
Jeśli ktoś miał podobny przypadek lub wie co to może być proszę o odpowiedź. Jest to dla nas bardzo ważne, ponieważ jeśli pierwsza samica miała podobne objawy, a potem druga, to obawiamy się, że może to być zaraźliwe.
Z góry dziękuję za odpowiedź.
P.S.
Myśleliśmy też o toksoplazmozie, ale czytałam, że u królików jest to rzadkie zjawisko. Mimo tego ciocia powiedziała mi kiedyś, że do stodoły, w której trzymamy siano, mógł wejść kot sąsiada, a koty są klasycznymi nosicielami toksoplazmozy. Być może mogły się zarazić od gołębi, kaczek lub kur, które często lubią wchodzić do pomieszczenia, w którym przebywają króliki. Zastanawia mnie jednak, że w ciągu 3 lat posiadania królików toksoplazmoza pojawiła się dopiero teraz?
Post został pochwalony 0 razy
|
|